top of page
Szukaj

Niepłodność/Bezpłodność- Czy wiara czyni cuda? - WYWIAD Z MAGDĄ M.

  • milczaca
  • 19 lis 2023
  • 9 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 4 gru 2023

- Witam serdecznie! Naszym gościem jest dzisiaj Magda M. Cześć Madziu!

- Cześć Aniu!

- Na wstępie chciałabym zacząć od tego, jakie są definicje dla bezpłodności i niepłodności.



- „Słowa „niepłodność” i „bezpłodność” często są stosowane wymiennie, jednak mają nieco inne znaczenia. Oba stany znacznie utrudniają lub uniemożliwiają zajście w ciążę. W konsekwencji prowadzą do powikłań zdrowotnych samych pacjentów, a pośrednio wpływają także na politykę społeczną, ekonomiczną i demograficzną kraju. Niepłodność jest stanem odwracalnym, a odpowiednie leczenie może pozwolić parze na posiadanie dziecka. Bezpłodność natomiast wiąże się z trwałym brakiem możliwości uzyskania ciąży. Zaburzenia płodności dotyczą zarówno kobiet, jak i mężczyzn. ‘’


• „Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) określa, że niepłodność jest stanem, gdy parze nie udaje się uzyskać ciąży przez 12 miesięcy. Takie rozpoznanie można postawić, gdy potencjalni rodzice podejmują w tym okresie regularne stosunki płciowe 2–4 razy w tygodniu i nie stosują metod antykoncepcyjnych. Jeżeli mimo to nie udaje się osiągnąć spodziewanych rezultatów, zaleca się konsultację w specjalistycznym ośrodku, aby rozpocząć diagnostykę i leczenie.

Obecnie z problemem niepłodności prawdopodobnie zmaga się 10–16% osób w wieku rozrodczym. W Polsce dotyczy ona około miliona par. Tylko część z nich pozostaje pod opieką specjalistycznych ośrodków, które zajmują się diagnostyką i leczeniem zaburzeń płodności.

Niepłodność jest stanem, który może pojawić się na różnych etapach rozwoju rodziny. Z tego powodu wyróżniamy:

• niepłodność pierwotną, gdy problem pojawia się podczas starań o pierwsze dziecko. Taka postać dominuje na obszarach wysoko rozwiniętych;

• niepłodność wtórną, gdy trudności z uzyskaniem ciąży występują u pary, która ma już potomstwo. Ten rodzaj dotyczy zwykle rodziców w krajach rozwijających się.”


- „Termin „bezpłodność” oznacza trwałą utratę zdolności do spłodzenia dziecka. Jest to stan nieodwracalny, a medycyna na obecnym etapie rozwoju nie może zaoferować pacjentom skutecznego leczenia.”


- Ile miałaś lat jak dowiedziałaś się, że możesz mieć problemy z płodnością? Co miało być tego przyczyną?


- Od dziecka chorowałam. W 10 roku życia dostałam okres.

Gdy miałam 13 lat, to zdiagnozowano u mnie endometriozę.



- Ooo! To wcześnie Ci zdiagnozowali.

To przerażające, że tak szybko Ci się zrobiła i w tak młodym wieku.



- Tak, lekarze mówili, że z tego wyjdę. Zawsze jednak miałam bolesne miesiączki,nieregularne i obfite, stąd PCO (zespół policystycznych jajników). Objawy endometriozy niwelowałam ziołolecznictwem. Krótko brałam hormony. Często się modliłam o uzdrowienie.

Nigdy mi wprost nikt nie powiedział, że jestem bezpłodna…ale, że mogę nie mieć dzieci czy będą problemy z zajściem w ciążę.

Moje choroby, opinie i doświadczenia innych kobiet - dodatkowo wzmocniły moje obawy.

Leczyłam się, ale z biegiem lat lekarze coraz częściej mi mówili, że będą kłopoty (gdy kiedyś będę starała się o dziecko). Wystarczyły ich miny, pojękiwania, jakieś gdybania o wynikach etc.


- Jak się przygotowywaliście do zajścia w ciążę? Brałaś jakieś suplementy?


- Przed staraniem brałam kwas foliowy i inne suplementy, ale tez rok wcześniej się przygotowywałam do tego: leczyłam, brałam regularnie leki, byłam na diecie. Całą ciążę brałam suplementy: vit. D3, jakieś prepatraty specjalne dla ciężarncyh, kwas foliowy, omega 3, magnez, cynk dodatkowo.


Będąc w Ziemi Świętej zakupiliśmy proszek z groty mlecznej, dzięki któremu też wiele par udało się zajść w ciążę. Powierzyliśmy Bogu i Matce Najświętszej problem zajścia w ciążę. Również przez wstawiennictwo świętych w modlitwie. Jest wiele świadectw na temat cudownego proszku. Odmówiliśmy nowennę 9dniową, w trakcie, której zażyliśmy go. Ja poruszyłam wszystko. Podeszłam holistycznie, wiara, leczenie, przygotowywanie się do zajścia, przez to też nie pracowałam w tym czasie, skupiłam się wyłącznie na leczeniu i dojściu do dobrych wyników badań.


- Jaką miałaś dietę?


- Jadłam praktycznie wszystko poza produktami przetworzonymi, fast foodami, unikałam węglowodanów. Odżywiałam się zdrowo. Mając już stwierdzoną insulinooporność, PCO i niedoczynność tarczycy musiałam zadbać o gospodarkę weglowodanową, ruch.




- Madziu, jak to było u Was ze staraniem się o dzidziusia?



- U nas było tak, że dr. na mnie naskoczyła jak jej powiedziałam, że z mężem staramy się o dziecko. Jakby zła była na mnie o to i wylała na mnie słowny kubeł zimnej wody – z takim wyrzutem i nieprzyjemnym tonem „ALE WIE PANI, ZE BEDĄ PROBLEMY !!!” A ja wówczas pomyślałam, że ja i tak wierzę Panu Bogu.

Inna słabsza kobieta, nie opierająca się na Bogu, mogłaby nawet sobie coś zrobić. To było tak dosadne.


• Co masz na myśli mówiąc, że wierzyłaś Bogu?


- Zaraz po ślubie usłyszałam taki szyderczy, przerażający głos szatana podczas jednej modlitwy (wewnętrznie tak), „ JAK MYŚLISZ,, ŻE BĘDZIESZ MIAŁA DZIECKO, TO JESTEŚ W BŁEDZIE” .


A ja cały czas się przygotowywałam do tego, modliłam wcześniej, jeszcze przed ślubem, bo od wielu lat chodziłam z tą myślą, że może być rożnie, że mogę nie mieć dzieci. Bo jest PCO (zespół policystycznych jajników), niedoczynność tarczycy w przebiegu autoimmunologicznego zapalenia tarczycy, hiperprolaktynemia, insulinooporność , miałam też wcześniej stwierdzony gruczolak przysadki mózgowej, ale Pan mnie uzdrowił wiele lat wcześniej z niego na rekolekcjach ignacjańskich. Teraz jest już malutki i nieznaczący, ale wyniki prolaktyny były rożne, natomiast został po nim ślad.


Jak szybko przychodziło jakieś zwątpienie, tak szybko je odrzucałam i jeszcze mocniej się łapałam tej myśli, że dziecko będzie. Ale pewności nie mogłam mieć, czasami też myślałam: ” ale co jeśli Bóg zechce inaczej?” i zaczęliśmy załatwiać dokumenty adopcyjne. Niebawem okazało się, że jesteśmy w ciąży.



• Czy adopcja dziecka/procedura adopcyjna/bycie rodziną zastępczą otwierają na zajścię w ciążę? Często się słyszy o takich przypadkach.

- Możliwe, że procedura adopcyjna otwiera, bo ludzie przestają się tak spinać

podczas starań. Nie koncentrują na problemie.




-Rozumiem, że najważniejsze było da Ciebie to, by dziecko urodziło się zdrowe?

Nawet jeśli miałoby to kosztować Cię życie? Czy Twój mąż popierał taką postawę i wspierał Cię w tym?


- Nigdy tak naprawdę o tym nie rozmawialiśmy, ja ufałam Bogu. Codziennie modliliśmy się na różańcu i do Matki Boskiej z Guadalupe i św Gerarda Majelli. Byłam zawierzona, byliśmy wraz z dzieckiem całą rodziną Matce Bożej Niepokalanej i Sercu Jezusowemu. Nasze Mamy nas zawierzyły, więc jak przechodziłam bardzo ciężko ciążę ja swoją uspokajałam. Wiedziałam, że skoro Pan dał to musi być dobrze.

Nie było innej opcji, ale jeśli taka sytuacja miałaby miejsce na pewno chciałabym, aby nasze dziecko żyło.



Jakie szanse dawali Wam wtedy lekarze na zajście w ciążę? Pod opieką ilu lekarzy byłaś/powinnaśbyć?


- Nigdy wprost nie powiedzieli, ale wg dr endokrynolog to chyba marne skoro taką postawę miała, leczyła mnie, ale chyba z małą wiarą w powodzenie.

Byłam pod opieką kilku specjalistów.




- Jak długo staraliście się o dziecko i ile miałaś lat, gdy się udało? Były poronenia?


- Tak naprawdę stawiając na Boga doczekaliśmy się bardzo szybko. W maju wzięliśmy ślub, a w listopadzie dowiedzieliśmy się o ciąży. Miałam wtedy 38 lat. Córeczka jest naszym jedynym dzieckiem, naszym cudem Bożym. Zważywszy, że chcieliśmy mieć więcej dzieci...


- Ile razy proponowali Wam in-vitro i czy braliście je pod uwagę?


- Nie miałam takiej propozycji, choć lekarze i pielęgniarki, położne gdzieś w rozmowach o tym wspominali. Nigdy nie byliśmy z mężem za tą formą zapłodnienia. Wiedzieliśmy, że jeśli Pan zechce byśmy mieli dziecko, to nam pobłogosławi.


- Czy mąż też był przebadany i miał jakieś problemy?


Nie był przebadany.


- Czy leczyliście się na NFZ, czy bardziej prywatnie?


- Leczyłam się na NFZ.


Gdy już zaszłam w upragnioną ciążę to również. Niestety moja dr ginekolog nie pracowała w szpitalu, a u mnie zaczęły pojawiać się problemy. Ciąża wysokiego ryzyka z uwagi na mój wiek i choroby, ale gdy pojawiły sie problemy po zmianie lekarza na takiego, który pracuje w szpitalu (przekroczył swoje kompetencje zawodowe) postanowiłam udać się do lekarki prywatnie.




- Gdy dowiedziałaś się, że jesteście w ciąży co było większe -radość, czy strach przed poronieniem?

- Radość, szczęście...., w ogóle to zabawna historia (śmiech)

Wcześniej kilkakrotnie podchodziłam do testu ciążowego (okres się spóźniał) po modlitwach i obietnicy Bożej, o której jeszcze nie wspomniałam wynik wychodził ujemny. Wtedy tez pojawiały się rozterki i zawód, czasem pojawiła się łezka, ale sama tez musiałam zaprzeć się siebie, uwierzyć w to co kilka miesięcy wcześniej usłyszeliśmy.

Wspólnota, do której wtedy z mężem należeliśmy modliła się i padło wówczas poznanie , że jest młode małżeństwo, którym Pan pobłogosławi i zajdą w ciążę. Mąż wtedy poczuł <coś> w ciele, a ja też uwierzyłam, że to do nas skierowane są słowa, ale w głowie pojawiły się myśli młode stażem czy wiekiem. Także znów pewności nie było.

A kiedy okres spóźniał się już długo (mąż póżniej wyznał, że już zaczął się domyślać) to ja po poprzednich razach już zwlekałam z testem. Nie chciałam znów się rozczarować, ale pojawiały się czasem myśli, a co jeśli jestem już w ciąży...Gdzie tam trwałam jednak twardo przy swoim. Nie chciałam kolejnego zawodu. Wtedy zaczęły pojawiać się znaki. A to od jednej sprzedawczyni, która doradziła, aby napisać na pamiątce do chrztu chrzestny z rodziną to znów ktoś inny, aż wreszcie koleżanka ze wspólnoty musiała napisać mi, że też życzy mi radości z rodzicielstwa. Doznałam wtedy olśnienia, że tu trzeba robić na biegu test, radość i niedowierzanie mieszało się z nadzieją, błysk w oku, ale postanowiłam doczekać do następnego dnia (nie mówiąc nic przy tym mężowi), aby być pewną!!!

Na początku ciąży kilkakrotnie byłam kierowana do szpitala z ryzykiem poronienia. Było trochę niepewności i niepokoju, ale musiałam uwierzyć, że będzie dobrze. Przecież zawierzyliśmy i to słowo poznania dźwięczało mi w głowie. Z biegiem czasu odczuwałam coraz większy spokój. Nawet uspokajałam mamusie i teściową. Głównie to mamusia się martwiła, a ja mówiłam, że jak Bóg obiecał, to słowa dotrzyma. Wierzyłam, że to jest wielka łaska od Boga od Maryi, modliłam się na różańcu i do św. Gerarda o opiekę.

Wiadomo, że gdy zaczynały się problemy, to przychodziły myśli zwątpienia.

Jednak tak szybko jak przychodziły, to tak szybko starałam się chwytać nadziei w Bogu.


- Jak przebiegała ciąża?

- Ciążę okupiłam bardzo, 5 razy byłam w szpitalu i praktycznie wszystko co było możliwe w tym czasie przyplątało się mnie.

Ale na szczęście dziecko urodziło się z 10 pkt Apgar-a.


Musiałam mieć cesarskie cięcie planowe, miałam przerost lewej komory, płyn w osierdziu, cukrzycę ciążową , białkomocz przez chwilę, tachykardię zatokową, zagrożenie utraty dziecka (jak wspomniałam wczesniej byłam z racji wieku w wysokim ryzyku poronienia) , obrzęki ciastowate, nadciśnienie.


Miałam też Grypę typu B i wylądowałam na zakaźnym. Dostałam antybiotyki. Bałam się, że wpłyną one negatywnie na dziecko. Miałam grzybice dróg rodnych po luteinie (potoczna nazwa progesteronu), który otrzymywałam na utrzymanie ciąży. Trzy razy musiałam zmieniać lekarzy. Astma oskrzelowa, na którą choruję dała się też we znaki.

Bardzo dbałam o dietę, a pomimo to dostałam cukrzycę ciążową.


Jak wspominałam wraz z mężem codziennie modliliśmy się na różańcu, zawierzone byłyśmy Maryi, Bogu.

Modliłam się do wielu świętych.


To był dla mnie bardzo ciężki czas. Po wszystkim moja dr prowadząca wyznała, że bała się o mnie.


Po ciąży została mi cukrzyca typu 2 i teraz moja niedoczynność weszła w hashimoto.



Myślę też, że zapaści, które miałam na początku ciąży, były spowodowane już trwającą cukrzycą. A mnie nie zrobiono krzywej cukrowej, a powinni skoro miałam stwierdzoną insulinooporność. Mogłabym pewnego dnia zasnąć i się nie obudzić. Ciążę przeszłam bardzo ciężko i to co myślałam, że będzie największym problem - a mianowicie kręgosłup - wcale nim nie był. A było wszystko inne.



Drugiego dnia pobytu w szpitalu po wydaniu dziecka na świat miałam umówiona wizytę do dr endokrynolog, na którą z przyczyn oczywistych nie mogłam pojechać.

Nie było wtedy też teleporad.


Mąż pojechał zamiast mnie. Dr nie wiedziała od roku, że jestem w ciąży, bo do niej już nie szłam - nie wiedząc, że muszę kontrolować bardzo poziom tsh.


Gdy jej powiedział, że właśnie nasza córeczka przyszła na świat i dlatego nie mogłam przyjechać to wpierw nic nie mówiła, nabrała wody w usta, nadymała i przeglądała karty raz i drugi nie dowierzając. Powiedziała wreszcie ,”to proszę żonie bardzo pogratulować”.

- Gratuluję Ci Madziu! Jesteś bardzo silną kobietą.

Skąd brać tyle siły do walki?


• Z wiary!!! (uśmiech)


Z PCO też była ciekawa historia, bo tu świadectwo...

Jeszcze przed zajściem w ciążę, miałam robione badanie USG. Moja dr z rejonu wysłała mnie do szpitala, bo wykryła guza, wiec wysłała mnie na badanie. A ja jeszcze, jako młoda dziewczyna miałam zapalenie przydatków i torbiel. Gdy na izbie odmówili mi przyjęcia, bo kazali wrócić po kolejnej miesiączce i powtórzyć badanie na rejonie – ja w tym czasie na jednym z uwielbień zostałam uzdrowiona przez Boga. Padło słowo poznania, że jest uzdrawiana dziewczyna z bezpłodności. Poczułam to w całym ciele.

Gdy poszłam na kolejne badanie wynik był już dobry ,a dziecko poczęło się z tego jajnika, gdzie miał być guz.



- Myślisz, że jak można zapobiegać tym wszytkim chorobom, które miałaś, masz?


- Przede wszystkim przeprowadzać kontrolne badania ( choć u mnie nie było to takie oczywiste bowiem przez wiele lat utrzymywały się objawy, a potwierdzenia w badaniach nie było).

Dbanie o siebie, zdrowe odżywianie, ruch, radość z życia i dziękczynienie Panu Bogu. Nie uderzanie w swoją kobiecość , otwartość na życie.


Wiara przynosi cuda. Nigdy nikomu nie wolno jednoznacznie zakładać zabierając nadzieję na poczęcie.



- Czego według Ciebie nie mówić osobom, które mają problemy z płodnością?



- Bolało mnie, gdy bliscy ze strony męża ciągle schodzili na te tematy i dopytywali o dziecko.



- Czy lepsza dla Ciebie była brutalna szczerość, czy wmawianie, że wszystko będzie dobrze, choć nie było takiej pewności że będzie – mam tu na myśli zwłaszcza bliskich, czy lekarzy?


- Wolę rozmowę, przekazanie w odpowiedni sposób. Ale nie zakładanie, że będzie tak czy siak - jak w przypadku tej dr. o której już wspominałam. To był kubeł zimnej wody, w bardzo nieprzyjemny, grubiański sposób wykrzyczała wręcz na mnie naskoczyła.

Pamiętam, że po wyjściu z gabinetu się spłakałam, ale wiara zwyciężyła, postawienie na Bogu.



- Co byś powiedziała dziś osobom, które mają od lekarza wyrok nazywany bezpłodnością lub mają problem z niepłodnością? Czy ważne jest wsparcie psychologa?


- Osobom, które mają takie problemy, powiedziałabym, że ostatnie zdanie należy do Pana Boga. Aby wierzyli do końca i podjęli się leczenia np. naprotechnologii, o której ostatnio oglądałam film. Ma bardzo wysoki, bo aż w 97% diagnozowaniu przyczyny problemów z zajściem w ciążę.

Podłoże psychologiczne też ma ogromne znaczenie. Podczas starań o dziecko taka para ma ogromny stres, bo mają określone dni, w które muszą się starać. Gdy hormony nie pracują jak trzeba i znowu się nie udaje, jest ogromny smutek, z którym trzeba sobie poradzić.

Przede wszystkim oprzeć wszystko na Bogu, powierzyć Jezusowi, aby się tym zajął.

Ufam, że właśnie to zawierzenie i trwanie w Nim daje siłę. A On wszystko da w odpowiednim czasie jeśli jest to tylko zgodne z wola Ojca.


Dla tych, którym nie jest pisane zostanie biologicznymi rodzicami są inne ścieżki. Chociażby adopcji. To trudny temat, ale właśnie często kiedy już zdecyduje się taka para na obdarowanie domem, ciepłem dziecko adopcyjne okazuje się, że spodziewa się biologicznego potomka.

Wszystko jest po coś..., nawet każdy włos na twojej głowie jest policzony Mat 10,29-31


Miejcie wiarę w Boga!!! Ona przenosi góry!!!



- Bardzo Ci dziękuję kochana za rozmowę.

Za podzielenie się z nami informacjami o tym trudnym temacie.



- Również dziękuję.

----------------------------------------------------------------------------------------------------



P.S. Docelowo moje marzenie to stworzenie fundacji, która będzie pomagać w uświadamianiu społeczeństwa, odnośnie zapobiegania chorobom cywilizacyjnym. Podoba Ci się post? Chcesz mnie wesprzeć? Wejdź proszę na: https://pomagam.pl/aedtb3 Dziękuję! Anna Kowalczyk


 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Alkoholizm- cz.2 super wywiad

https://www.youtube.com/watch?v=Z8arDvhVamE Super wywiad!!! -Polecam!!! Badania https://www.robertrutkowski.pl/materialy-edukacyjne/...

 
 
 

Comments


©2023 Wykonanie "Miej siły żyć! - Zapobiegaj chorobom cywilizacyjnym!"  Stworzono przy pomocy Wix.com

bottom of page